Autor |
Aza
Scarecrow
Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15 Skąd: Z Zaświatów Płeć: Kobieta
Pon 20:10, 27 Kwi 2009
|
|
Wiadomość |
|
[Lap... Dokładnie taki, jak go zapamiętałam. Oschły i tym samym czarujący. Jakże miło go znów widzieć, skądinąd, pomimo wrodzonej samotnosci, brakowało mi go.]
-Lap, witaj przyjacielu.
[W krótkim spojrzeniu jakie rzucił Sol wydawało mi się, ze dostrzegłam cień własnych myśli, znałam go wystarczająco dobrze, by się nie pomylić.
Taaak, Sol... Fascynujace dziecko nieśmiertelnych... Z jaką łatwością wywoływała usmiech i sympatię, jak umiejętnie budziła grozę... Taka osoba moze wiele osiagnać, od tego tylko jaki wybierze front zależy, czy zostanie przekleta czy wyświęcona, bo imię najpewniej nie umilknie, nawet długo po tym, jak ucichnie ostatni szept właścicielki... Tak czy owak, coś było nie tak, coś co było wciąz poza moim wzrokiem, choc jawiło się ciemną chmurą na horyzonicie, który w pewien sposób nigdy nie wydawał się świetlisty... Sol drgnęła niespokojnie. Dlaczegóż to?
Abbadona... Nie znałam jej, ale nigdy nie jest miło słyszeć, że Spokrewniony umiera. Nie było nas znowuż tak dużo, by nie żałować straty jednej mrocznej duszyczki. Świeć Panie owej, tak się chyba mówiło, choć ona najpewniej w odmętach piekieł.
Na tą myśl moja irytacja gwałtownie wzrosła. Stoimy sobie, towarzyskie tete a tete, a czas prześlizguje się między palcami jak wiatr, niepodobna go złapać. Więc moze kontynuujmy? Ta jedyna, ostatnia myśl była dostatecznie czytelna dla mojego uroczego i inspirująco milczącego towarzystwa.]
Post został pochwalony 0 razy
|
|