Autor |
Lilith
Jezus na haju
Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1652
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 6/15 Skąd: Gangrel Płeć: Kobieta
Pią 20:27, 11 Maj 2007
|
|
Wiadomość |
|
Nie znam żadnych Duchi, niestety.
To było jadowite do granic możliwości, Damo.
Przyjżyjmy się postaci Jezusa Chrystusa. Pozwólcie, iż coś zacytuję:
Markiz de Sade w "Filozofii w Buduarze" napisał: | Można by sobie wyobrazić, że boski syn objawi się światu pośród niebiańskich promieni i orszaków anielskich! Otóż nie! To z łona Żydówki, pośrodku chlewu zjawia się Bóg, który ma zbawić Ziemię! Oto jak zacne zgotowano mu przyjście! Lecz czy odkupi nas przez swą zaszczytną misję? Przypatrzmy się przez chwilę jego osobie. Jakie wzniosłe posłanie nam, przyniósł? Jaką odsłonił tajemnicę? Jaki nakazał dogmat? Jakimi czynami zalśniła jego
potęga? Widzę najpierw niemowlę, które kilkoro służby, z pewnością wielkich bezbożników, przynosi kapłanom świątyni jeruzalemskiej.
Następnie znika na piętnaście lat, kiedy to zatruwa się bredniami szkoły egipskiej, które przynosi potem do Judei. Zaledwie zjawia się tam ponownie, rozpoczyna się jego obłęd. Utrzymuje, iż jest synem Boga, równym we wszystkim swemu ojcu. Dołącza do tego jeszcze jedną wymyśloną postać nazwaną przez siebie Duchem Świętym, zapewniając przy tym, że te trzy osoby to jedno. Jakkolwiek to zrównanie urąga rozumowi, uparcie twierdzi, że kto go nie zrozumie, ten zostanie potępiony na wieki. Mówi o sobie, że mimo swej boskości narodził się z kobiety po to, by nas wszystkich ocalić. Głośne cuda, które zaraz ujrzymy, mają być gwarancją, tych słów. Najpierw podczas pewnej uczty zamienia rzekomo wodę w wino, potem zaś karmi na pustyni kilku łotrów żywnością przygotowaną i ukrytą zawczasu przez wspólników. Następnie, jeden z jego kompanów udaje zmarłego po to, aby nasz święty mógł go wskrzesić. Na koniec wreszcie udaje się w góry, gdzie na oczach dwóch czy trzech spośród swoich druhów popisuje się sztuczką godną dzisiejszych prestidigatorów.
Żarliwie złorzecząc tyranizuje tych, którzy weń nie wierzą, obiecuje niebo wszystkim głupcom, dającym mu posłuch. Niczego nie pisał z racji swej ciemnoty, mówił niewiele z powodu nieokrzesania, czynił jeszcze mniej z powodu nieudolności. Zniecierpliwiwszy wreszcie urzędników rozdrażnionych dodatkowo jego buntowniczymi, choć rzadkimi przemowami, sam wpędził się na krzyż, zapewniając uprzednio tych, którzy za nim poszli, że zjawi się na każde ich żądanie, aby dać się zjeść. Godzi się tedy na egzekucję. Potężny Bóg Ojciec, o którym śmiał mówić, że zstąpi wówczas z nieba, nie udziela mu najmniejszej pomocy i tak oto zostaje potraktowany jak ostatni ze zbrodniarzy, których był godnym przywódcą. Jego towarzysze poczęli się zmawiać: "Będziemy zgubieni, my i nasze nadzieje, jeśli nie zdołamy naprawić wszystkiego jakimś głośnym czynem. Upijmy straże, strzegące Jezusa, wykradnijmy jego ciało i ogłośmy, że zmartwychwstał, Jeśli się nam uda, nasza nowa religia umocni się i rozszerzy, ogarnie cały świat... Do dzieła!"
Szczęście sprzyja zuchwałym. Ciało zostaje porwane. Głupcy, kobiety i dzieci wrzeszczą ile sił o cudzie, a jednak w tym mieście, gdzie dopiero co miały miejsce tak wielkie dziwy, w mieście, gdzie przelano krew Boga, nikt w tego Boga nie chce uwierzyć, nie dochodzi do ani jednego nawrócenia. Tym lepiej. Zdarzenie jest tak niegodne uwagi, że nie wspomina o nim żaden historyk, z czego uczniowie Jezusa zamierzają osiągnąć korzyści, lecz jeszcze nie w tej chwili.
Ta zwłoka ma dla nich ogromne znaczenie. Upłynie wiele lat, zanim zrobią użytek ze swego oszustwa. Wzniosą na nim chwiejną budowlę straszliwej doktryny, która po gruntownej korekcie pocznie zyskiwać coraz to nowych wyznawców. Ludności znużonej cesarskim uciskiem rewolucja wyda się koniecznością. Wówczas to ludzie dadzą wiarę kłamstwom, które powtarzane z
ust do ust zataczać będą coraz szersze kręgi. Już wkrótce ołtarze Wenus i Marsa zastąpią nowe, wzniesione dla Jezusa i Marii. |
Jak sądzicie? Chce się wierzyć, nie chce się wierzyć czy nie można uwierzyć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|