Autor |
Aramaiti
Mechanical Christ
Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 996
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15 Skąd: Mekhet
Wto 19:06, 29 Maj 2007
|
|
Wiadomość |
|
Nie miejcie mi za złe tej historii i nie cenzurujcie zbyt surowo, a jest naprawdę prawdziwa i chce usłyszeć co o niej sądzicie....
`````````````````````````````````
Pewna historia...
Tak lubicie ostatnio temat gimnazjów, przedstawię więc wam historię prawdziwą, pisaną przez życie...
Była pewna dziewczyna z mojego rocznika, chodziła do mojej klasy nazwijmy ją Aga, bo to jedno z jej wielu imion. Zaczęła uczęszczać do szkoły wyswobadzając się z pod opiekuńczych skrzydeł rodziców. Szkoła była bowiem kawałek dalej. W podstawówce niezwykle lubiana, chodząc przez korytarze pozdrawiała każdego, dal wielu miała dobre słowo czy uśmiech. Życie ją wprost rozpieszczało!
Przychodząc do gimnazjum weszła do pewnej zgranej klasy i poczuła się jak intruz, jej nieśmiała natura okryła ją całkowicie, choć przecież kiedyś tak wielu miała przyjaciół... Nagle została sama siadając w ostatniej ławce w pełnej barier klasie. A wtedy pojawił się jeszcze jeden uczeń drugoroczny nie zdał w pierwszej klasie gimnazjum i musiał zaczynać jeszcze raz. Usiadł obok niej, a ona milczała nieśmiała i dalej cicha nie wiedząc co powiedzieć... A jemu to się nie spodobało, o nie od początku okazywał swoje wielkie JA , po prostu puszył się wiedząc że jest starszy i podobno mądrzejszy... Nawet nie wiedziała jak, ale zaczęło się to bardzo szybko... Klasa widząc w niej słabą osobę, która pozwala na wszystko co się dzieje wokół niej zaczęła jej dokuczać. Po woli acz stanowczo zaczęło się uprzykszanie życia jej i dwojgu podobnym jej dziewczętom, które wybiły się tylko dlatego iż potrafiły zacząć pić alkohol i palić papierosy Ona nie chciała... nie potrafiła, nie mogła. Brzydziło ją coś takiego, nie chciała się sprzedać za papierosy i alkohol...
Nazwano ją P..... (nie ważne jak, dla was pozostanie Agą). Dokuczanie zaczynało się powoli, metodycznie, dopracowane w każdym najdrobniejszym szczególe... Pamiętam jak pewnego dnia przywiązano ją do kraty na korytarzu za sznurek od jej ulubionej polarowej bluzy... Płakała wtedy próbując się rozwiązać, a te dziewczyny które to zrobiły roztargały jej całą bluzę u dołu... jej ukochaną niebieską bluzę. Weszła zapłakana w połowie lekcji, kiedy zdołała się wreszcie rozwiązać, usiadła koło drugorocznego z tyłu klasy i nie powiedziała nic... Bolało ją to co ją spotkało, bolało ją każde słowo które od niego słyszała.... „Zmień twarz!”, „Masz mordę jak orangutan!” , „Zapewne lekarz jak się urodziłaś rzucił tobą o ziemię! Tak się przestraszył tego potwora!” „Masz krzywy ryj!”, „Czy ty w ogóle jesteś dziewczyną? Założę się że jesteś obojnakiem! Powinno się do ciebie mówić TO!”, „Czy ty w ogóle masz cycki?” , a kiedy zaczęła dojrzewać dziewczęta wykrzyknęły „O Rany Boskie! Ona jest kobietą! A my cały czas myślałyśmy że ona już nigdy cioty nie dostanie! TO nie może mieć okresu!”, „Masz cycki jak żaba, a dupę jak szafę! Grubasie!!!”
To tylko kilka z tych słów których nigdy nie zapomniała, i już nie zapomni... Pewnego dnia, jej największy prześladowca zmienił taktykę, a reszta klasy miała tylko większy ubaw z tych nowych tortur... Przysiadł się do niej, ponieważ na szczęście siedzieli już osobno i powiedział „Kocham cię... Moja upośledzona szmato... Wykorzystam cię, a ty będziesz robić mi loda, ale najpierw cię odwszawię... Bo jesteś brudna... a później będziemy mieli upośledzone dzieci i lekarz tez nimi będzie rzucał o podłogę... Nasze córki będą krzywymi kurwami jak ty ich pierdolona matka...” Mówiąc to dotykał dziewczyny gładził ją po policzku, wsuwał rękę tam gdzie nie powinien, chciał ją pocałować, dążył tylko do tego by ujrzeć jej łzy. Tak było jak tylko mieliśmy wolniejsze lekcje, a ja na to patrzyłam tak jakbym tam była i nie...
Od tamtej pory robił to zawsze gdy ją zauważył dlatego chowała się przed nim, jej marzeniem było wbicie się w ścianę... Schowanie się gdzieś byleby tylko nie istnieć, byleby się schować i to tak by ten czas przeminął, by zniknąć i rozpłynąć się w powietrzu. Zaczęła błądzić w marzeniach, zamykać się w swoim świecie, w swojej głowie i tylko tam znajdywała ukojenie w swym bólu... W tym czasie opuścili ją wszyscy przyjaciele, bowiem zmieniła się z radosnej osoby stała się smutna i ponura, jedynie przed rodzicami grała... Wchodząc do domu zamykała się w swoim świecie i uśmiechała się do nich, nie miała nikogo, a z rodzicami nie mogła o tym rozmawiać, nie potrafiła....Jej psychika zmieniła się na zło reagowała śmiechem a to co dobre przemilczała, odliczając dni do końca gimnazjum. Do dokuczania słowami i prześladowania na tle seksualnym, dochodziło jeszcze do zaginięcia plecaka i innych rzeczy... Jej piurnik wprost zamieszkał w śmietniku, opluty i pomazany. Kilka razy znajdywała swoją czarną torbę za oknem wysmarowaną kredą, korektorem i całą poplutą... Leżała na trawię wyżucona z okna, a Aga nie miała pojęcia gdzie jest... Zaczęła się trzecia klasa... Trzeci rok. Drugoroczny jeszcze rzadziej pokazywał się w szkole, a jego ławka znów miał namalowane klątwy i groby trzech prześladowanych dziewczyn, największy był Agi, z odwróconym do góry nogami krzyżem i pentagramem na płycie, przepięknie pocieniowany i wypisana data jej śmierci... Nie mogła na to patrzeć. Pewnego dnia zaginął jej strój z w-f’u zalazła go... Koszulka z białej była czarna potargana pomazana markerami i cała popluta podobnie spodenki... Zaczęła walczyć... Chciał się podnieś, przez wakacje bowiem znalazła sobie koleżanki... Nowe przyjaciółki z młodszej klasy... Pomogły jej trochę... Dziewczyna miała tak napięte nerwy iż siedząc w klasie na krześle wystarczył jeden szelest, a ona już wiedziała że nie ma plecaka. I rzeczywiście pewnego dnia nie mogła go długo znaleźć i znalazła go w końcu w męskiej toalecie całego mokrego od moczu, śliny umazanego czymś czarnym i białym... O mało nie zwymiotowała.... Skończyło się to jednak, dziewczyna z zupełnie zepsutą psychiką i strachem w oczach wyszła w świat, a myśli o śmierci odeszły już na zawsze jednak do dziś nie może się pozbierać... Nie ufa chłopakom, reaguje śmiechem jak stanie się coś złego i nie potrafi zapomnieć... Pozostała niska samoocena wbijana jej do głowy przez te lata... Czy kiedykolwiek będzie szczęśliwa? Czy będzie umiała się pozbierać po tym wszystkim? Co da jej życie?
To chyba cała historia.... A widziałam ją w całości stojąc obok i obserwując z ukrycia jej męki nie mogąc jej pomóc, a nie było jednej nawet osoby która by ją wtedy tolerowała...
Koniec?? Nie sądzę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|