Autor Wiadomość
MG
PostWysłany: Pią 13:01, 07 Mar 2008    Temat postu:

[Dusk tawern pogrążyło się w ciszy wschodzącego dnia, wszyscy rozeszli sie do podziemnych komnat w katakumbach, na ktorych zbudowano Dusk tavern. Zlo opuściło swego sluge, ktory nie doczekawszy sie na jakis ruch swych domniemanych przeciwnikow, zasnal dobrze ukryty w swojej kryjowce. Nastepnej nocy opuscili Queens lotem czarterowym w nieznane i tylko jedno z nich wiedzialo dokąd lecą, Malkavianin siedzial usmiechniety i czujny patrząc na swoje towrzyszki. Tylko czy im sie udalo?]

{Przenosimy akcje do innego miasta, co zwiedzamy w drodze do Lądynu lecąc na drugą cześć narady zadecyduje Kris bo to jego pomysl rozwinęłam, czekam wiec na to az sie do mnie zglosisz przyjacielu}
Aramaiti
PostWysłany: Pią 12:53, 07 Mar 2008    Temat postu:

- Zycze wszystkim milego dnia i do zobaczenia jutrzejszej nocy - powiedzialam wychodzac z pokoju i udajac sie do komnaty ktora kiedys zajmowalismy razem z Arymanem, do naszej krypty ukrytej w Dusk tavern.
Serenity
PostWysłany: Nie 0:06, 02 Mar 2008    Temat postu:

[Uśmiechnęłam się zuchwale. Czy ja się wściekam? Nie, skądże. Przepełnia mnie może lekka irytacja, a tak poza tym to żal mi tamtego egoisty. Nie chce się ujawnić? Trudno, jego strata. Nie spodziewałam się po nim czegoś innego... Szczerze, to mi tam pikuś czy zechce się pojawić wielki pan, czy też nie. Myśli, że nas wszystkich ograł. Ta myśl niezmiernie mnie rozbawiła.]
- Tak, Kris - podjęłam temat - możemy się przespać. - rzuciłam mu szybkie spojrzenie, żeby chłopak nie odebrał tego dwuznacznie - a ja nasz drogi nieznajomy tak pragnie pikować na nas na dachu, to proszę bardzo. Niech tylko pamięta, że niedługo wschodzi słońce... - zaśmiałam się złowieszczo po czym zwróciłam się do przybysza - I co, mój kochany, będziesz tam na nas czekał? Bóg tylko wie jak się za słoneczkiem stęskniłeś... - przeciągnęłam się zmysłowo
[Jestem zaciekawiona co też teraz zrobi nieznajomy... Zaczęłam się wkręcać w tę zabawną grę...]
Kris
PostWysłany: Pią 15:41, 29 Lut 2008    Temat postu:

[Nie wiem co mozna zrobic poza jedynym wyjsciem jakie przyszlo mi do glowy. Ten irytujacy ignorant ciagle sie kreci w okolicy, podsluchuje...]
-proponuje rozjesc sie do swoich sypialni. Dzis juz niczego nie ustalimy 'prywatnie'. Ten vampirek jest niewychowany, przepelna go pewnosc siebie tak potezna, ze swiata nie widzi poza soba. Gdyby musial, stanalby do walki z nami wszystkimi wciaz przekonany, ze jestesmy nikim dla niego i nie damy rady go dotknac. Twierdzi ze zabil swojego ztworce podczas gdy ten przekazywal swoja wiedze temu swiezemu nabytkowi. Nie pozbedziemy sie go w tym miescie. Badzcie gotowi do drogi. Nie wiem kiedy, ale jak juz stad wyjdziemy, udamy sie bezposrednio do samolotu. Kurs obmyslimy w powietrzu.
[Skoro mamy podsluch, nie bede mowil o czym konkretnie mysle, po prostu ich sciagne nagle i niezapowiedzianie do drogi]
-Idzcie wiec sie spakujcie i spijcie.
[Odnioslem wrazenie, ze ulzylo im w chwili gdy mowilem te slowa. Byly zmeczone rownie mocno jak ja, ta ostroznoscia, tym szpiegiem. Chyba ubralem w slowa to, o czym same myslaly. I moze troche sprecyzowalem ich wlasne przemyslenia... Na razie nie ma to znaczenia...]
Aramaiti
PostWysłany: Pią 13:59, 29 Lut 2008    Temat postu:

[ Ja juz wiedzialam co nalezy zrobic, Serenity sie wsciekla, nie dziewie se jej, jednak Ammit milczal, nie zauazajac jednej malej rzeczy ktora przeoczyli wszyscy]

- Serenity ma po czesci racje, jednak jest cos jeszcze co dopiero teraz zaswitalo mi w glowie - usiemchnelam sie ironicznie - cos czego nasz maly przyjaciel nie przewidzial...
Divine
PostWysłany: Pią 7:35, 29 Lut 2008    Temat postu:

[Czekałem... gdyż zakładałem ,że muszą kiedyś wyjść. Niezależnie od tego czy jestem tam czy mnie nie ma. Boją się... boją się. "Ta z klanu Lasombra. Myśli ,że jest sprytna... nie pokaże się im bo niby jak... siedzą jak tchórze w chronionym czarami pokoju. Jak to mówi walijskie przysłowie 'Łatwo być odważnym za murami swojego zamku"- Jeśli przychodzi co do czego, siedzi w domu i czeka, bo zamek go obroni. Jest głupcem ,który nie ma miecza...". Siedziałem dalej w transie obserwując 'ich' pokój na dachu przeciwległego budynku. Nie odzywałem się "Nie dam jej tej satysfakcji". Uśmiechnąłem się sam do siebie jakby przez sen...]
Serenity
PostWysłany: Czw 22:40, 28 Lut 2008    Temat postu:

[Poczułam rosnącą irytację do tej istoty, która nas śledzi. Czy ona naprawdę myśli, że zabijemy ją podczas walki, rozszarpując ją, na co wyraźnie liczy...? Nie damy się tak łatwo podpuścić.... Znam o wiele gorsze rzeczy niż zwykła, krwawa, otwarta walka... Uśmiechnęłam się drwiąco. Wolę mieć czyste ręce, więc używam innej broni...]
- Słuchajcie - zwróciłam się do moich towarzyszy - nasz znajomy najwyraźniej chce, abyśmy do niego sami wyszli - tu roześmiałam się kpiąco - Naiwniak... Myśli, że nie wiemy o co mu chodzi?! Przecież to podstawowa sztuczka w zwabianiu! Zainteresowanie potencjalnej ofiary, a następnie zabicie, ot tak, dla sportu. Żyje już pare tysiące lat i niejedno widziałam... - Ponownie się uśmiechnęłam. Po chwili odezwałam się do nieproszonego gościa - Słyszysz mnie, mój kochany? Wiemy, że tu jesteś, nie będziemy się kryć ani bawić w kotka i myszkę... - mój głos brzmiał miękko i delikatnie w ciemnym pokoju - Wiemy, że coś od nas chcesz, więc bądź łaskaw się streszczać, bo nie mamy wieczności- tu zaśmiałam się ze swego żarciku - Pokaż nam się, na ząbki Vlada, bo mamy ważne zadanie i po prostu nie chcemy się zajmować czymś tak błahym jak ty. A jak nie masz żadnej ważnej informacji, to odejdź. Takie przebieranki znudziły mi się wieki temu i niepotrzebnie mnie irytują. A wierz mi, zirytowana Lasombra, to wściekła Lasombra...
Aza
PostWysłany: Czw 19:43, 28 Lut 2008    Temat postu:

-Zgadzam się z Aramaiti. Będzie walczył do dowolnego końca, niezależnie od kosztów. Nigdzie nie jest bezpiecznie, to fakt, ale w takim razie chwilowo to miejsce nie jest gorsze niż żadne inne. Choć już znane naszemu przyjacielowi, który prawdopodobnie wciąż jest gdzieś w bliższej lub dalszej okolicy...

[i który chyba znowu złozył nam odwiedziny- dodałam w duchu. Gość robi się namolny. Był niebezpieczny, niezaprzeczalnie, a my chyba wciąż nie wiemy co z tym fantem zrobić. Moze Kris sie cos nowego dowiedział, ale skoro mamy towarzystwo, to moze lepiej za dużo nie gadać... Zreszta, to miejsce wcale mi się już nie podobało, a i mieliśmy w gronie prawdopodobnie nieświadomą tego wtyczkę...]
Aramaiti
PostWysłany: Wto 18:38, 26 Lut 2008    Temat postu:

- Na razie? - prychnęłam - uwierz mi, on wciaz sie czai... Kiedy zbierze informacje znowu zaatakuje.

[Popatrzylam na Krisa niedowierzajac, czyzby tak latwo bylo mu uwierzyc w to ze nas zostawil w spokoju...Mysle ze nie... Moje zmysly znowu wyczuly cos jeszcze, cos spokojniejszego... Która klątwa bedzie odpowiednia? - zastanawialam sie nad ochroną - cholera czy juz nie bedzie spokoju w Dusk tavern?]
Divine
PostWysłany: Pon 21:18, 25 Lut 2008    Temat postu:

[Wskoczyłem na dach budynku naprzeciwko Dusk Tavern. Obserwowałem z zainteresowaniem drzwi wyjściowe... "Kiedyś będą musieli wyjść wszyscy razem , wtedy będą mieli szanse mnie drasnąć ".Uśmiechnąłem się na tą myśl ."A potem zasmakują smaku śmierci której język jest płomieniem a usta słońcem". Poczekam... zobaczę...
Pierwszy raz zdarza mi się czekać na walkę... tchórze boją , stracić odrobinę krwi... Nie wiedzą ,że by mnie zranić trzeba tego chcieć, nie uciekać się do strachu. Mój stwórca o tym nie wiedział jak oni. Gdy się przebudziłem ,gdy tylko powiedział mi choć trochę swojej wiedzy... podczas treningu zabiłem go. Nie potrafił mnie zranić ... nie potrafił przebić mojej skóry choć do kropelki krwi. Dzięki jego krwi mogę teraz... dużo więcej. Prychnąłem by przestać myśleć przeszłością i skupić się na drzwiach. "A może znowu się z nimi zabawić... albo nie przysłucham się ich rozmowom . Uśmiechnąłem się i popadłem w trans jak poprzednio. Tym razem poszło o wiele szybciej gdyż znałem już dużo informacji o moim pośredniku. Mój cień znowu był ich w pokoju... tym razem słuchając...]
Kris
PostWysłany: Pon 20:01, 25 Lut 2008    Temat postu:

[Dziwny typ... Mowi jedno, mysli cos innego, znowu mowi z zupelnie innej beczki. Jego pogarda do wszystkiego byla ponad wszystko... Jak mozna zyc bedac tak nastawionym do swiata? Jak to mozliwe, ze jeszcze zyje, ze nikt go nie zabil?]

[Przeszedlem sie kawalek, aby upewnic sie, ze nie probuje mnie sledzic. Po ok 30 minutach wrocilem do schronienia, gdzie czekaly na mnie moje towarzyszki.]

-Wygladacie na zmartwione. Spokojnie, poszedl sobie. Na razie...
Divine
PostWysłany: Pon 16:18, 25 Lut 2008    Temat postu:

[Zaśmiałem się zmieniając wyraz twarzy na nijaki ,ostry]
-Jesteś tchórzem, bo stoisz z założonymi rękoma. Słyszałem i myślałem że wampiry bronią swojego terenu... [powiedziałem z pogardą]
-Nie powiedziałem swojego imienia ,głupcze gdyż jeszcze nie zamierzasz zginąć! [Powiedziałem wyszczerzając kły z sarkazmem w nucie mego głosu]
-Nie zamierzasz bo nie popełniłeś tak żałosnego błędu by mnie zaatakować bezpośrednio, ale za to popełniłeś jeszcze gorszy błąd... nie uciekłeś. Pozostawiłeś swoje marne ciało na pogardę. Jesteś zbyt słaby by mnie chociażby zaatakować! A takim chucherkiem nie warto sobie zawracać głowy. [Obróciłem się na pięcie jeszcze bardziej go prowokując do ataku]
-Żegnaj śmieciu....[Ruszyłem wolno wzdłuż ulicy, jakby dając mu szanse na atak ,bądź sprowokować go do reakcji]
-Wiedziałem że to tchórz [powiedziałem do siebie]
Kris
PostWysłany: Pon 11:38, 25 Lut 2008    Temat postu:

[Czyzby ta istota zaczynala sie stresowac? A moze to jakas irytacja wywolana nieznanym mi tokiem myslenia tego osobnika?]
-Egoizmu nikt sie nie oduczy, ale mozna nad nim zapanowac. To ulatwia wiele spraw, choc utrudnia zycie. Skoro sie tego nie nauczyles, to albo jestes nieodrostkiem, albo glupcem. Poza tym nie podales swego imienia, mimo iz uznales, ze warto...
[Czy to-to nazwalo mnie tchurzem? Smieszne stworzenie]
-Nie zamierzam uciekac przed takim ignorantem jak ty. Do tego bezmyslnym... Jakbys nie zauwazyl, wyszedlem sam tobie na przeciw. To chyba nie jest objaw tchurzostwa, wiec proponuje uruchomic swoje komorki mozgowe, jesli jeszcze jakies zostaly pod tymi koscmi czaszki.
[W tym momencie usmiechnalem sie pogardliwie i zobaczylem jak jego mina przybiera wyraz wscieklosci, niedowierzania i... wydaje mi sie ze niepewnosci, ale nie wiem tego na pewno]
Divine
PostWysłany: Pon 7:41, 25 Lut 2008    Temat postu:

-Warto powiedzieć swoje imię przed twoją śmiercią. Przeciwnik musi wiedzieć z czyjej ręki zginie. [Zaśmiałem się na myśl o drugim pytaniu jakie mi zadał]
-Robię to dla własnych potrzeb . [tu wredny uśmieszek]Jednakże węszycie i to mi się nie podoba! Stwórca zanim wyssałem z niego całą krew a potem spaliłem jego ciało ,mawiał ,że "Każdy nas cel jest egoistyczny, dlatego to co robimy jest takie zabawne". Heh.
[Wyprężyłem się i syknąłem donośnie ukazując duże kły wprost proporcjonalne do mojego wielkiego ciała. Chciałem go nastraszyć ,bądź sprowokować- obudził się we mnie odruch]
-Co tu jeszcze robisz?! Wiej, tchórzu wiej! [Zacząłem wykrzykiwać]
Aramaiti
PostWysłany: Nie 22:33, 24 Lut 2008    Temat postu:

[ Gdzie jest Kris? Do diabla nie podoba mi sie to coraz bardziej! Czyz on nie rozumie ze nie mozna sie mierzyc na sily z Ammitem?]

- Ammit odszedl, jestem pewna ze to byl on - mruknelam patrzac na moje towarzyszki - dzisiejszej nocy nie jest juz bezpiecznie w zadnym miejscu na swiecie...

[Widzialam ich spojrzenia, kazda z mych siostr w przeklenstwie myslala to co ja... Zastanawialy sie nad moimi slowami...]

Powered by phpBB © 2001,2005 phpBB Group