Autor Wiadomość
Aza
PostWysłany: Pon 15:13, 01 Cze 2009    Temat postu:

-Chwała Ci, Serenity, chyba bym tu usneła. Wynośmy się stad!

[Ruszyliśmy, ale jakze opornie... Towarzysze wracali metnymi spojrzeniami na arenę, ktora chwile temu opuscilismy, jakby cos chcialo ich tam zatrzymac... Cokolwiek to bylo, wiara w dobre tego intencje wyraznie mi nie wychodzila. Moze gdy zostawimy zabudowania Coloseum za soba wplyw cokolwiek-by-to-nie-bylo ustanie. Oby. Szarpnelam za rekaw osobe wlekaca sie za mna, nie zadawszy sobie trudu spojrzenia na nia.]
Serenity
PostWysłany: Czw 20:04, 28 Maj 2009    Temat postu:

[Czułam, że trzeba się stąd wynosić. I to natychmiast. Znów reszta popada w jakąś dziwną katatonię, mówiąc tylko, że trzeba iść. Mówiąc, nie czyniąc. Czułam zło. Nie to, że ja nie jestem zła. Nie jestem ani z tych dobrych, ani z tych złych. Może to czyniło mnie silniejszą. Chwyciłam najbliżej stojącego Krisa i Azę za ubrania i pociągnęłam.
- Wynosimy się stąd! - syknęłam.
Reszta powolnym, ospałym krokiem podążyła za mną...
Divine
PostWysłany: Czw 17:20, 28 Maj 2009    Temat postu:

[Parsknąłem , oj głupiutka, głupiutka. Taka nieporadna . Boi się odejść od swego stadka nawet na krok. Boi się ,że wzbudzi podejrzenie. Strach czy rozsądek? Jedno i drugie wydaje się takie banalne.]
"Dowiesz się czego chcę, gdy do mnie przyjdziesz. Po co psuć niespodziankę. Znajdziesz mnie jutro , oj znajdziesz..."
[Wysłałem delikatnie myśl ,by nikt inny nie mógł jej przechwycić, być może nawet wyczuć. Zrobiłem krok do przodu i zniknąłem - oczywiście przyśpieszyłem tak ,że ludzkie oko i mózg myślały ,że zniknąłem. Ruszyłem w miejsce gdzie nikt nie będzie szukał ... gdzie nikt ciekawski nie odkopie świeżo- rozkopanej ziemi]
Kris
PostWysłany: Czw 15:29, 28 Maj 2009    Temat postu:

[Poruszenei wokol i oczekiwana odpowiedz sprawily, ze zrozumialem jedno: cos sie ze mna dzialo nie teges... Warto byloby pomyslec o tym dziwnym zachowaniu nas wszysktich, ale...]
- Wszyscy musimy zastanowic sie, dlaczego tak dziwnie sie zachowujemy; jednakze to miejsce jest najgorszym obecnie z mozliwych na takie rozmyslania. Proponuje usuniecie naszych ciemnych i uzywanych tylko do siedzenia czterech liter jak najdalej stad... I to juz...
Serenity
PostWysłany: Śro 21:40, 27 Maj 2009    Temat postu:

[ Istnie groteskowa sytuacja. Zaśmiałam się w duchu. Stoimy i rozmawiamy o niebezpieczeństwie, które czujemy, które chce nas zniszczyć, ale nic z tego sobie nie robimy - większość z nas jest niesamowicie senna.... Czyżby objaw obecności tego czegoś...? Musimy coś zrobić, ruszyć się, cokolwiek, byleby nie stać... Chwyciłam Azę, która zaczynała powoli odpływać jak reszta (choć próbowała zachować trzeźwość umysłu), za poły sukni. Drgnęła jakby budząc się z letargu.]
- Naprawdę musimy się stąd wynosić - syknęłam - spójrz, co się dzieje z innymi, jak na nich wpływa to miejsce... - westchnęłam i spojrzałam ciężkim wzrokiem na resztę - musimy ich stąd zabrać....
Aza spojrzała na mnie już trzeźwymi oczami...
Aza
PostWysłany: Śro 20:00, 27 Maj 2009    Temat postu:

[Długotrwały bezruch chyba na wszystjkich wpływał deprymująco, Sol rozbawiona, choc wydawała się zajęta milionem odrębnych rzeczy na raz, Krisowi udało sie wogóle wypaść z tematu, ciężko sie mu dziwić, Serenity, która niedawno dołaczyła, zdawała sie podpuszczac Sol, moze ja sprawdzała? Nieufnie obserwowała otoczenie, nie jesteśmy sami? Całkiem mozliwe, wszak sama czułam mrowienie na skórze... Aramaiti stosunkowo najbardziej czujna, chociaz ktos... I na swój sposób goniec niepomyslnych wieści, jest nas wszak tylko garstka... Co w jakiś sposób było do przewidzenia. Lap też zdawał sie nieprzytomny, choć kto wie co czaiło sie pod wpół przymkniętymi powiekami?
Ja zaś słuchałam głosów z przeszłosci... Inna noc, inne miejsce... Na to nakładały się zgasłe szepty gladiatorów i groteskowo ciche warknięcia zwierząt, juz z obecnej lokalizacji... To plus poczyniana co jakis czas obserwacja naszego grona i cichej, wrogiej, choc urzekającej okolicy czyniły mi totalny mentlik w głowie.]

-Sol sugeruje katakumby, Kris. Miejsce zdaje sie bezpieczne, choc nie jestem pewna, jest stosunkowo otwarte... Ale nie znam chyba bezpieczniejszego w okolicy... Jakkolwiek by nie było, czas najwyzszy się zmywać.

[Co mówi juz kolejna osoba, a wszyscy stoja, jakby cos ich podmurowało. Wysoce deprymujace.]
Serenity
PostWysłany: Pon 11:36, 25 Maj 2009    Temat postu:

[Stałam w bezruchu. Uśmiechnęłam się krzywo do Sol.]
- "Przeze mnie droga w miasto utrapienia. Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją..." - mój grymas się powiększył - znajome słowa? Oby nie dotyczyły nas...
Wyprostowałam się, przeczesując jedną ręką włosy i patrząc czerwonymi oczami w dal.
- Wynośmy się stąd - rzekłam sucho, mierząc wszystkich wzrokiem. - coś tu jest.
Kątem oka zauważyłam niecierpliwy Cień, jeden z mych poddanych, drżący i uciekający.
Kris
PostWysłany: Nie 20:17, 24 Maj 2009    Temat postu:

[Zapatrzony w hipnotyzujące piękno tej antycznej budowli odpłynąłem myślamy...]
"Ostatnio ta cegiełka była po drugiej stronie, a ten pyłek wziął się tu skąd?"
[Hmmm... Za długo chyba nic się nie dzieje, bo zaczynam odpływac, i nawet myśli mam nieskładne...]
-A tak w ogóle to gdzie idziemy? Neutral
Sol
PostWysłany: Nie 12:12, 24 Maj 2009    Temat postu:

[ I znowu mnie wysłuchała... dobrze mieć po swojej stronie tak potężną wiedźmę.. a jednak muszę uważać, zbyt łatwo może sie domślić moich intencji.]

- Jak widzicie, musimy iść... Wyczówam bowiem swąd parszywego sługusa Ammita w tym mieście. Ukryjmy się zatem w katakumbach a jutrzejszej nocy wysuszymy w drogę ku straceniu... - zachichotalam niczym młoda kokietka poruszając sie zgrabnie, a moja suknia zafurkotala w pędzie powietrza...
Aramaiti
PostWysłany: Nie 12:07, 24 Maj 2009    Temat postu:

[Popatrzyłam na Sol unosząc brwi do góry, zawsze miała szalone pomysły, a ten kaprys był jednym z wielu...
Przymknęłam oczy i zaczęłam nasłuchiwać powtarzając w myśli zaklęcia...]

- Ona ma rację- powiedziałam patrząc na zebranych - Nikt już się nie zjawi dzisiejszej nocy...
Sol
PostWysłany: Nie 12:05, 24 Maj 2009    Temat postu:

[Serenity i Lap... Mmmm... Nowe kukiełki do kolekcji w teatrze cieni? To zabawne ale tak właśnie ich widziałam.

"Drivine nie za szybko stawie się na wezwanie... Dzisiejszej nocy to stado szaleńców mnie nie wypuści, więc jak możesz przeslij mi myśl, a dowiem się czego chcesz." - posłałam mu mysli]

- Ruszajmy - powiedziałam - nikt już się nie zjawi. Prawda Aramaiti? Przepowiedz na przyszłość, ukaż swą prawdziwa twarz czarownico... - zachichotałam patrząc na nią z rozbawieniem.
Serenity
PostWysłany: Śro 19:31, 13 Maj 2009    Temat postu:

[Wiatr szarpał moje ogniste włosy podczas szaleńczego biegu. Przeklinałam sama siebie - jak zwykle spóźniona!

Jakiś mężczyzna obejrzał się przez ramię, widząc kątem oka lśniący płomień, poruszający się z nieludzką prędkością. Pokręcił z niedowierzaniem głową i odszedł.

Przed oczami zamajaczyło mi Koloseum. Nareszcie. Na horyzoncie dostrzegłam sylwetki Spokrewnionych...

- Witajcie Siostry, Bracia - kiwnęłam na nich głową, opierając się bezwiednie o ścianę Koloseum i wyprostowując fałdy z mojej szmaragdowozielonej sukienki...]
Aza
PostWysłany: Pon 20:10, 27 Kwi 2009    Temat postu:

[Lap... Dokładnie taki, jak go zapamiętałam. Oschły i tym samym czarujący. Jakże miło go znów widzieć, skądinąd, pomimo wrodzonej samotnosci, brakowało mi go.]

-Lap, witaj przyjacielu.

[W krótkim spojrzeniu jakie rzucił Sol wydawało mi się, ze dostrzegłam cień własnych myśli, znałam go wystarczająco dobrze, by się nie pomylić.

Taaak, Sol... Fascynujace dziecko nieśmiertelnych... Z jaką łatwością wywoływała usmiech i sympatię, jak umiejętnie budziła grozę... Taka osoba moze wiele osiagnać, od tego tylko jaki wybierze front zależy, czy zostanie przekleta czy wyświęcona, bo imię najpewniej nie umilknie, nawet długo po tym, jak ucichnie ostatni szept właścicielki... Tak czy owak, coś było nie tak, coś co było wciąz poza moim wzrokiem, choc jawiło się ciemną chmurą na horyzonicie, który w pewien sposób nigdy nie wydawał się świetlisty... Sol drgnęła niespokojnie. Dlaczegóż to?

Abbadona... Nie znałam jej, ale nigdy nie jest miło słyszeć, że Spokrewniony umiera. Nie było nas znowuż tak dużo, by nie żałować straty jednej mrocznej duszyczki. Świeć Panie owej, tak się chyba mówiło, choć ona najpewniej w odmętach piekieł.

Na tą myśl moja irytacja gwałtownie wzrosła. Stoimy sobie, towarzyskie tete a tete, a czas prześlizguje się między palcami jak wiatr, niepodobna go złapać. Więc moze kontynuujmy? Ta jedyna, ostatnia myśl była dostatecznie czytelna dla mojego uroczego i inspirująco milczącego towarzystwa.]
Lap
PostWysłany: Pią 9:09, 24 Kwi 2009    Temat postu:

[Było już trochę późno kiedy prześlizgałem się przez kolumny i czułem te empikcjie dusze zmarłych cesarzy.Znowu rzym i szczątki wielkiego imperium nabywały mnie otuchą ze w końcu znajdę to czego tak długo szukam.Ukrywając swą obecność przed innymi słuchałem ich zaczętej już dawno rozmowy . To mi wystarczyło by wreszcie się ukazać w sino bladej postaci.]

-Witajcie, przestawiać się chyba nie muszę ?

[dodałem to jak zawsze szybko i jak surowej się da.Po czym spojrzałem na Armaiti,Sól dalej Kris i Aza.Sol... ona jednak wyglądała zbyt radośniej jak na pierwszy raz do tak dawana czułem że pod tym martwym ciałem zakwit smutek jej oczy było nadto martwe, postanowiłem ją bacznie obserwować.]
Divine
PostWysłany: Pią 19:34, 10 Kwi 2009    Temat postu:

[Stałem i łapałem wiatr włosami ,które mierzwiły w świetle nocy. Przesyłałem myśl memu Panu. Gdy to zakończyłem ,zacząłem zlizywać pozostałości wampirzej krwi na sercu które trzymałem w dłoni. Nuciłem sobie pod nosem piosenkę]
-"Twe serce czernieje w mojej ręce,
Mógłbym je zgnieść i pomóc Ci w tej udręce .
Lecz po co miałbym niszczyć coś tak pięknego,
Jak udręczone serce koloru czarnego"

[Czekałem na spotkanie z moim sojusznikiem. *Phew* marna istota. Nie potrzebna mi pomoc na tych słabeuszy. I śmią się zowić wampirami ! Moje dzieło powoli krzepło. Piękny krzyż odmalowałem na tych 'gruzach' po mojej walce, szkoda tylko mi krwi... mogłem użyć farby. Uśmiechnąłem się do siebie w myślach]

Powered by phpBB © 2001,2005 phpBB Group