Autor |
Kris
Bóstwo Sprzątające
Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 537
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/15 Skąd: Malkavian
Wto 12:03, 19 Lut 2008
|
|
Wiadomość |
|
[Dziwna opowiastka... Nie mam pojecia czym jest owy "pozeracz umarlych, no ale w mlodosci trzymalem sie swoich rejonow, unikalem innych i nie bawilem sie w zadne opowiastki. Ale historia Ammit'a troche nie trzyma sie kupy, jak zauwazyla jedna z towarzyszek... Czy powiedziec im co wiem o symbolu na ciele ofiary, czy powiedziec poczekac na rozwoj wydarzen?]
-Aza, wiem ze swoje przezylas, ale bywasz nieostrozna. Pilnuj lepiej swoich mysli... [ironiczny usmiech;)] Wiem, ze zastanawiasz sie co ja przezylem, jaka jest moja historia... Prawde powiedziawszy ciezko jest to stwierdzic.
[Aza byla w szoku chyba, albo jeszcze pod wplywem szybkiej kolacji, na ktora sie wybrala przed naszym spotkaniem. A moze jedno i drugie? No ale przynajmniej zamknela szczelnie swoj umysl. Teraz nikt nie powinien przeszkadzac.]
-Nie jestem w stanie powiedziec za duzo, a nie wiem nic o wsponianym przez Was 'pozeraczu nieumarlych'. [oczy im sie rozszerzyly. Czyzby nie wierzyli ze nigdy o tej istocie nie slyszalem?]
-Ale jak juz zostalo powiedziane cos sie w tej historii nie zgadza. Cialo bylo cale (tylko troche za dlugo sie pieklo wiec spalone na popiolek...) [no coz, nie zawsze moje wstawki sa zrouzmiale, nie dla kazdego smieszne...] i mialo wyryty symbol. W tym miejscu obalamy teorie 'pozeracza'. Przynajmniej w przypadku Londynu i tamtejszej afery.
Pojawia sie jednak inny watek. Watek symbolu na ciele. Zadne z Was o nim nie powiedzialo slowa. Widzieliscie kiedys podobny sztylet? {Londyn, Wybrzeze Tamizy - dla niezorientowanych. przyp. red.}
[chcialbym wiedziec co mysla, no ale nie dane mi to.]
-Moja opowiesc zaczyna sie dosyc wczesnie w moim zyciu po zyciu. Byl to okres wojen krzyzowych, zwiedzalem wlasnie Konstantynopol, dzisiejszy Istambul. Obowiazkowym punktem wycieczki byla oczywiscie Biblioteka Aleksandryjska. Tam widzialem ten sztylet po raz pierszy. Nie wiem co to byla za ksiega. Dowiedzialem sie naomiast, ze byl to symbol pewnego stowarzyszenia. Jego nazwa brzmiala IUS POST MORTEM o ile mnie pamiec nie myli. W ksiegach wyczytalem, ze czlonkowie tej organizacji wierza w przeniesienie duszy do lepszej krainy po smierci. Jako ze nasze dusze nie odeszly z chwila przemiany, starali sie oni naprawic ten blad. wyszukiwali takich jak my i usmiercali ich na dobre. przy kazdym nieumarlym zostawiali taki sztylet. Ciala palili, ale tylko na tyle, by wieczni mogli wiedziec, ze to sa czlonkowie Rodziny. Zdziwilo mnie to co przeczytalem i nie dalem temu wiary.
[Takiego zainteresowania moimi slowami juz dawno widzialem...]
-W nastepnym etapie tej opowiesci przeniesmy sie do Nowego Swiata. Kolumb odkryl, co mial odkryc, Magellan przeplynal ziemie dokola. Mamy rok 1600, koniec starego wieku. Mala kolonia francuska na wysepkach karaibskich. Zima, choc pogoda letnia. Ciepla noc, pelnia ksiezyca. Ludzi w osadzie ok 300. trzeba uwazac jak i kogo jesc. Widze Lykantropa, jest przerazony, ucieka. Zaiteresowany udalem sie za nim. Wie, ze za nim ide ale nie zwraca na mnie uwagi. Cos przerazilo go tak, ze zapomnial o nienawisci. Wtem pada na ziemie, przybiera postac ludzka - martwy. Niczego nie widzialem, nie wyczulem. Na jego zwlokach widze sztylet. Tera juz wierze w opowiastki o IUS POST MORTEM.
[Szok, przerazenie, niepewnosc. To widzialem w twarzach towarzyszy.]
-Nie wiem co zabilo Lykantropa, ale wiem, ze sa nieumali wewnatrz oragnizacji. Wiem, ze zabijaja swoich. Dlaczego? nie mam pojecia. Wspolpracuja z ludzmi i innymi niesmiertelnymi. Ale co gorsza sa potezniejsi niz my mozemy sobie wyobrazic, co znaczy ze sa starsi od pozostalych.
[Wygadalem wiecej niz planowane, ale watro bylo chociaby dla samego wyrazu twarzy pozostalych. Teraz niech to przemysla...]
Post został pochwalony 0 razy
|
|