Autor |
Xanthus
Spec od Mongołów
Dołączył: 14 Kwi 2007
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/15 Skąd: Gdynia
Pon 18:01, 18 Lut 2008
|
|
Wiadomość |
|
Mimo że miałem urodziny, nie było mi ani do śmiechu, ani do radości. Bez mej ukochanej życie straciło sens. Jeszcze tego samego dnia postanowiłem znaleźć sprawcę śmierci mojej małżonki i wykonać na nim prostą zemstę. Mimo że za dnia używałem wyłącznie słabej magii, w sumie nawet można by powiedzieć sztuczek magicznych, teraz wreszcie znalazłem zastosowanie dla moich prawdziwych umięjętności. Przez te wszystkie lata nauczyłem się znacznie więcej niż tworzenie na niebie napisów. Przestudiowałem setki ksiąg o czarnej i niebezpiecznej magii, odwiedziłem wielu mistrzów - te wszystkie wyprawy nie były tylko kierowane przez zwykłą chcąc pozwiedzania. Tak więc kiedy spotkam tego dziada, nie przeżyje nawet dziesięciu sekund. Rozmyślając o strasznej karze dla niego, nie zauważyłem człowieka, który jak dla mnie zbyt szybko , przysiadł się do mnie. Złapał mnie za gardło, przytknął swój rękaw z czymś cuchnącym do twarzy i powiedział: "To ja". Opadłem w ciemność.
Zbudziłem się po chwili. Właściwie to ocuciło mnie wiadro wody wylane na mnie. Siedziałem przywiązany do belki w jakiejś stodole czy czymś takim. Myślałem jak można transmutować lub co można zrobić z kropelek wody gdy On się zjawił. Wyłonił się z ciemności jak duch. Postanowiłem go wysłuchać.
- Tu sukinsynie jak mogłeś mi to zrobić?! Kochałem ją rozumiesz?! Pewnie nie. Wszyscy jesteście tacy sami. Chodzicie po świecie, nieczuli, niekochani, z zepsutą psychiką i kończycie żywot tym, którzy na to nie zasługują! Zaj**ię cię jak psa! - krzyczałem i powoli siła mego umysłu rozwiązywała węzły. Za parę chwil będę gotowy do walki.
- Spokojnie. - rzekł - Nie szamotaj się tak. Jesteś naprawdę potężny Xanthusie. Nie dla ciebie życie śmiertelnika u boku jakiejś słabej istoty. Czuję drzemiący w tobie potencjał do bycia kimś ważnym. Może nawet jesteś postacią z przepowiedni, kto może to wiedzieć. Tak więc pozbyłem się twej towarzyszki, lecz w związku z tobą mam inne plany. Nie szamotaj się.
Byłem gotowy, ręce już prawie swobodne, umysł w pogotowiu, jak zazwyczaj czujny. Przeszyć go Andriantem czy może szybciej i skuteczniej Cranciatem? Nagle poczułem ukłucie. Wgryzł się we mnie!! Powoli opadałem jakby wysysał moją krew i mnie tym osłabiał. Leciałem w ciemność jednak coś kazało mi się trzymac przy życiu. Miałem nadzieję na porachunek z nim więc walczyłem. Leciałem i leciałem, czułem się coraz słabiej i słabiej. Opadłem, jednak chwilę później już nabierałem sił. Nigdy się tak dobrze nie czułem. Jakby w moich żyłach płynął jakiś magiczny, wręcz boski płyn. Walczyłem i utrzymałem się. Czułem się jakbym zaraz miał odlecieć ze swego ciała, a potem jakby miało ono eksplodować od nagłej siły. Zemdlałem.
Nie będę opowiadać o moich pierwszych krokach jako wampir, bo są to bardzo niebezpieczne i mroczne dzieje. Przebywając w Paryżu chodziłem od mistrza magii do drugiego z nadzieją że zgłębię wszystkie tajemnice. Odkrywałem nowe czary, nowe reguły panujące tym światem, nowe osobistości, jednak ani przepowiednia ani ogólny sens nie był bliżej. Mając nowe zdolności zagłębiałem się w coraz to nowe miejsca na świecie. Poczynając od Brazylii, zwiedziłem Ameryki, Arktykę, wulkany Amazonii, Szwajcarię i inne europejskie miasta, kończąc na Autrali, Rosji, Włoszech, Grenlandii, Arabii oraz Indii. Poznałem wspaniałych ludzi, kupowałem kryjówki, domy, wille, zakłady itd. W końcu po wielu wielu latach, gdy już niewiele zostało do odkrycia osiadłem na jakiś czas w mojej posiadłości obok Madrytu. Czekałem na kolejne przygody do przeżycia, kolejne tajemnice do odkrycia i kolejnych przeciwników do pokonania.
Czasami tylko idę do kaplicy obok mojego domu wypowiedzieć ukochany wiersz mojej drogiej Nikity i położyć na jej grobie goździki...:
Żyłem by Cię kochać, by radować się uśmiechem twym,
byłaś sercem mym.
Żyłem dzięki Tobie, dałaś mi radość.
Teraz nie ma serca mego, radość znikła, odeszłaś ode mnie.
Ona cie zabrała, bez słowa pożegnania.
Zostają mi tylko łzy i cheć dołączenia do Ciebie.
Zostawiłaś mnie samego.
Ona przyszła tak szybko pozostawiając czerń i krzyż w ziemi po Tobie.
Wróc proszę, wróć do mnie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|